Postawa młodej książęcej narzeczonej, nadzwyczaj pobożnej i często zamyślonej podczas dworskich zabaw, budziła nierzadko ironię i niechęć dumnych dworzan. Wobec zmiennej sytuacji politycznej, po śmierci landgrafa Hermana, powzięto na dworze zamiar odesłania jej na Węgry. Przeciwstawił się temu syn landgrafa, książę Ludwik, szczerze kochający Elżbietę, którą uroczyście poślubił w 1221 r. Małżeństwo okazało się nader szczęśliwe. Ludwik był również człowiekiem o głębokim życiu wewnętrznym. Żyjąc u jego boku Elżbieta mogła w pełni oddawać się dziełom miłosierdzia, brać udział w licznych nabożeństwach i przestrzegać przepisanych postów. W 1227 r. Ludwik wyruszył wraz z wojskami cesarza na wyprawę krzyżową, podczas której zmarł. Elżbieta została wdową z trojgiem dzieci, mając zaledwie 20 lat. Wkrótce po śmierci męża opuściła zamek w Wartburgu. Próbowano ją nakłonić do małżeństwa z cesarzem Fryderykiem II, jednak Elżbieta widziała inny cel w swoim życiu. Ufundowawszy szpital w Marburgu oddała się ofiarnej posłudze chorym i ubogim. Chcąc utrzymać ścisłą łączność z Bogiem, z właściwą średniowieczu pasją, stosowała ostrą ascezę pokutną. Zmarła z wycieńczenia w nocy z 16 na 17 listopada 1231 r. w 24 roku życia.
Elżbieta bardzo wcześnie zapoznała się z Zakonem św. Franciszka. Już w 1219 r. święty Zakonodawca wysłał 60 braci do Niemiec. Ze względu jednak na nieznajomość języka, musieli oni wkrótce bez sukcesu misyjnego powrócić do Włoch. Dwa lata później, w 1221 r., Bracia Mniejsi przybyli ponownie do Niemiec, tym razem jednak pod przewodnictwem brata Cezara von Speyer, uczonego niemieckiego. W r. 1223 zbudowali oni klasztor franciszkański w Halberstadt. Z czasem więzi między Elżbietą a rodziną franciszkańską coraz bardziej się umacniały. Brat Rodiger, który został jej spowiednikiem2, troszczył się z pewnością o to, by zapoznać pobożną księżną z postacią i dziełem św. Franciszka. Nie ulega wątpliwości, że młoda landgrafini doskonale zrozumiała Franciszkowe orędzie. We Franciszku urzeczywistniała się ta forma życia, której ona wciąż szukała. Elżbieta przejęta dogłębnie opowieściami o Biedaczynie z Asyżu, miała zawołać: „To właśnie to, co zawsze miałam na myśli”. Za takim ideałem ubóstwa tęskniła. Postępowanie św. Franciszka stało się drogowskazem ukazującym jej wyraźnie jej własną drogę, której jej dusza zawsze poszukiwała. Elżbieta, od dzieciństwa przejawiająca oznaki intensywnej religijności i niezwykłego hojności wobec ubogich, przez wszystkie lata spędzone na dworze w Wartburgu oddawała się dziełom miłosierdzia. Szczególnie wielką akcję charytatywną rozwinęła w czasie głodu, który nawiedził Turyngię w latach 1225-1226. Żywe były dla niej słowa św. Franciszka: „Zginie wszystko, co ludzie zostawią na tym świecie, lecz za miłość i złożone jałmużny otrzymają nagrody od Pana”.
Prawdopodobnie jeszcze w tym samym roku Elżbieta, jako pierwsza tercjarka w Niemczech, przyjęła habit franciszkański. Z sumy pieniężnej, którą otrzymała na podstawie umowy rodzinnej, część rozdała ubogim, a za resztę ufundowała szpital w Marburgu, dedykując go św. Franciszkowi. W tym samym roku osiedlają się w Marburgu także Bracia Mniejsi. Zakonne dokumenty historyczne potwierdzają, iż zbudowany przez Elżbietę szpital był jednym z pierwszych szpitali średniowiecza poświęconych Biedaczynie z Asyżu.
Ostatnie lata swego krótkiego życia św. Elżbieta spędziła w skrajnym wyrzeczeniu i ubóstwie. Szaro odziana i bosa nie różniła się od biedaków, którym posługiwała. Mnożyła działalność dobroczynną, podwajała modlitwy i umartwienia, bez reszty oddała się posłudze chorym i biednym. Wspomniany już wcześniej Konrad z Marburga w 1232 r. w liście do papieża Grzegorza IX napisał o swojej penitentce, iż „dwa razy dziennie, rano i wieczorem, wszystkich swych chorych osobiście odwiedzała, a tych spośród nich, którzy mieli szczególnie odrażający wygląd, sama pielęgnując, jednych karmiła, innym łoże zasłała, jeszcze innych na ręce swe brała i wiele innych uczynków miłosiernych pełniła”.
Św. Elżbieta zmarła z wycieńczenia w nocy z 16 na 17 listopada 1231 r., mając zaledwie 24 lata. Wkrótce po śmierci rozpoczął się proces kanonizacyjny. Dnia 27 maja 1235 r. papież Grzegorz IX w Perugii uroczyście zaliczył Elżbietę w poczet świętych.
Życie św. Elżbiety było pełną realizacją ewangelicznej miłości Boga i człowieka. Ukochawszy ideały św. Franciszka z Asyżu, zachowała je w swoim sercu i niezachwianie praktykowała w całym życiu. Ta młoda landgrafini z Turyngii, która franciszkańską cnotą uświęciła małżeństwo, macierzyństwo, wdowieństwo, tron i wygnanie z zamku, szczęście miłości i cierpienie opuszczenia, przez stulecia wywiera swój pociągający wpływ i zachęca do naśladowania. Stała się jedną z najbardziej znanych świętych III Zakonu i jego główną patronką. Ta wielka postać katolickiego średniowiecza przez wieki przyświecała jako wzór poświęcenia i miłosierdzia tym, którzy z miłości ku Bogu pragnęli służyć bliźnim pełniąc dzieła miłości. Patronowała też wielu inicjatywom charytatywnym, zwłaszcza w XIX wieku, kiedy romantyzm ożywił i spotęgował jej kult. Od przeszło 160 lat ta znana Święta średniowiecza, córka św. Franciszka, patronuje również powstałemu w 1842 r. Zgromadzeniu Sióstr św. Elżbiety.
Myśli św. Elżbiety:
Gdy mi się najlepiej wiedzie, pragnę złożyć z tego ofiarę Bogu.
Patrzcie, mówiłam zawsze, że trzeba innych uszczęśliwiać.
Z tego, co posiadamy, powinniśmy chętnie udzielać innym.
Nie gniewam się na tych, którzy mnie oczerniają, gdyż Bóg jest jedyną moja Miłością.
Jakże ja mogę nosić złotą koronę, skoro mój Pan nosi cierniową? On nosi ją dla mnie.
Należy ze spokojem i radością znosić cierpienia. Często jesteśmy podobni do trzciny rosnącej nad brzegiem rzeki. Gdy woda w rzece przybiera wtedy trzcina się pochyla i woda przepływa ponad nią, nie niszcząc jej. Gdy wody opadają, trzcina się podnosi i rośnie dalej.
Włączam Ludwika w moja miłość do Boga i ufam, ze Bóg, który uświęcił małżeństwo, zapewni nam życie wieczne.
ŹRÓDŁO: www.elzbietanki.wroclaw.pl